1.  Golgota Wschodu
Golgota Wschodu zaczyna się w mrocznych czasach pierwszej wojny światowej i rewolucji bolszewickiej. „Cud nad Wisłą”  odsunął prawie na 20 lat czerwony terror. Jednakże powrócił on i to powrócił tragicznie, w postaci śmiertelnego wyroku dla państwa polskiego, podpisanego nocą z 23 na 24 sierpnia 1939 r. w Moskwie przez Ribbentropa i Mołotowa. W Historii europy był to moment zwrotny. Z całym cynizmem zjednoczyły się dwa przestępcze totalitaryzmy – hitlerowski i stalinowski. Tajny pakt ustanawiał granicę między imperiami kosztem Polski oraz innych krajów. Nikczemność tego układu była równa cynizmowi argumentów przedstawionych światu.

Rankiem 1 września potężne Niemcy z kilku stron wymierzyli ciosy w Polskię. Polacy stawili rozpaczliwy opór przytłaczającej sile wojennej. Niemcy nie spodziewali się, że będzie on tak silny. Nie bacząc na wszelkie propagandowe wykręty, obraz wydarzeń był dla świata jasny. Jednakowoż jedyną reakcją świata były słowa.

Niemcy, zaskoczenie polskim oporem, już w pierwszych dniach września żądali od Stalina wypełnienia sojuszniczych zobowiązań i natarcia na Polskę ze wschodu.

Sowiecka władza wydała kłamliwe oświadczenie, w którym stwierdzono, że celem operacji sowieckich wojsk jest „wyzwolenie polskiego narodu z nieszczęsnej wojny, w którą został wepchnięty przez nierozsądnych przywódców i danie mu możliwość życia w pokoju”.

Sytuacja na froncie nie była bynajmniej wyklarowana: „16 września w przededniu sowieckiej interwencji – pisał generał Kukiel, 25 polskich dywizji jeszcze walczyło. Na zachód od Wisły była jeszcze prowadzona, z wielką zawziętością, jedna z większych bitew tej kampanii. To była bitwa nad Bzurą (...). Inna bitwa była prowadzona między Wisłą a Bugiem, w pobliżu Tomaszowa (...). Na zachód od Lwowa nieprzyjaciel prowadził trzecią bitwę (...). Obrońcy Lwowa, Warszawy, Modlina i Helu efektywnie kontynuowali odpieranie ataków nieprzyjaciela. Wszystkie niemieckie siły były związane walką albo przemieszczało się. Niczego nie można było odprowadzić i przeznaczyć do użycia w innym miejscu, zapasy bojowe były prawie że wyczerpane. Zgodnie z zeznaniem generała Jodla na procesie norymberskim Niemcy mieli zapasy bojowe na 10-15 dni (...). Polska zmobilizowała milion dwieście tysięcy żołnierzy i jeszcze bynajmniej nie wyczerpała zapasu swoich ludzkich sił. Część zmobilizowanych nie zdążyła jeszcze otworzyć ognia do nieprzyjaciela, równie błyskawicznie rozwijały się wydarzenia. Istniały jeszcze znaczne  zasoby ludzkie, czekające i gotowe dalej prowadzić walkę”.

Interwencja ZSRR, która rozpoczęła się 17 września, zaskoczyła Polskę znienacka. Nastąpiła on w sprzeczności ze wszystkimi międzynarodowymi porozumieniami. Była wprost niezrozumiała. Tak postrzegało ją wojsko i miejscowa ludność – całkowicie nie wiedzieli, jak interpretować wejście sowieckich wojsk i jak na nie reagować. Po stronie sowieckiej sytuacja była jasna. Nie bacząc na obronę Warszawy, na trwające walki, należało uderzyć na Polskę, aby zabezpieczyć dla siebie korzyści, odnośnie których Stalin dogadał się wcześniej z Hitlerem. Uderzenie nastąpiło w momencie, gdy niemieckie oddziały zaczęły przekraczać linię określoną paktem Ribbentrop-Mołotow.

Sowiety rzuciły na Polskę 7 armii zgrupowanych na dwóch frontach: Białoruskim na północy i Ukraińskim na południu w ogólnej liczbie około miliona żołnierzy. Z armią współdziałały pograniczne jednostki NKWD.

Jednakże oddziałom rozmaicie tłumaczono cel kampanii, zaczynając od „braterskiej pomocy i współdziałania z robotniczymi powstańcami oraz chłopami z Białorusi i Polski” do „aby nie dopuścić do zajęcia przez Niemców ziem zamieszkanych przez Ukraińców”. Jakby nie było, do 29 września, nie bacząc na to, że ani sowieckie wojska, ani polskie nie toczyły ze sobą zażartych walk, Armia Czerwona straciła 743 zabitych i 1829 rannych. Wojsko Polskie 600 – 800 zabitych i około 1500 rannych. Do 27 września na Froncie Ukraińskim wzięto do niewoli 44.216 polskich jeńców, rozdzielonych do no największych obozów: równieńskiego, gdzie przytrzymywano jeńców rodem z Ukrainy zachodniej i Białorusi – 23.163 ludzi, Putiwlskim – 9.064 i Starobielskim – 7.235 ludzi.

Sowieckie pododdziały otrzymały rozkaz zmiecenia z oblicza ziemi każdego, kto sprzeciwia się wypełnieniu tej historycznej chwili; „wyzwolenia naszych braci”. Ten rozkaz podpisał, późniejszy ulubieniec zachodnich polityków, ówczesny komisarz okręgu kijowskiego – Nikita S. Chruszczow. Zrzucane na froncie ulotki, napisane w dziwnym, pełnym błędów, języku polskim, były wprost prowokacyjne. Oto fragment jednej z nich: 

Rzołnierze Armii Polskiej!
Pańsko-burżuazyjny Rząd Polski, wciągnąwszy Was w awanturystyczną wojnę, pozornie przewaliło się. Ono okazało się bezsilnym rządzić krajem i zorganizować obronu. Ministrzy i gienierałowie, schwycili nagrabione imi złoto, tchórzliwie uciekli, pozostawiają armię i cały lud Polski na wolę losu.
Armia Polska pocierpiela surową porażkę, od którego ona nie oprawić wstanie się. Wam, waszym żonom, dzieciam, braciam i siostram ugraża głodna śmierć i zniszczenie.
W te ciężkie dni dla Was potężny Związek Radziecki wyciąga Wam ręce braterskiej pomocy. Nie przeciwcie się Robotnicz-Chłopskiej Armii Czerwonej. Wasze przeciewinienie bez kożyści i przerzeczona na całą zgubę. My idziemy do Was nie jako zdobywcy, a jak wasi bracia po klasu, jako wasi wyzwoleńcy od ucisku obszarników i kapitalistów.
Wielka i niezwalczona Armia Czerwona niesie na swoich sztandarach pracującym, braterswo i szczęśliwe życie.
Rzołnierze Armii Polskiej! Nie proliwacie daremnie krwi za cudze interesy obszarników i kapitalistów.
Was przymuszają uciskać białorusinów, ukraińców. Rządzące kole polskie sieją narodową rużność między polakami, białorusinami i ukraińcami.
Pamiętajcie! Nie może być swobodny naród, uciskające drugie narody. Pracujące białorusini i ukraińcy - Wasi pracujące, a nie wrogi. Razem z nimi budujcie szczęśliwe, dorobkowe życie.
Rzucajcie broń. Przechodźcie na stronę Armii Czerwonej. Wam zabezpieczona swoboda i szczęśliwe życie.
   
                            
17 września 1939 roku.
                                Naczelny Dowódca Białoruskiego Frontu
                                Komandarm Drugiej Rangi
                                Michaił Kowalow”.  

Przeraża podstępność tego wezwania, jego łgarstwo i dążenie do skłócenia mieszkańców zajmowanych ziem. Podjudzanie jednych przeciw drugim było stałą metodą sowieckiej propagandy.

Na froncie ukraińskim była w ulotkach stosowana podobna metoda: 

„Żołnierze! W ciągu ostatnich dni armia polska została ostatecznie rozgromiona. Żołnierze miast: Tarnopol, Kałacz, Równe i Dubno, w liczbie 60 tysięcy ludzi, przeszli dobrowolnie na naszą stronę. Żołnierze! Co wam pozostało? Dlaczego ryzykujecie życie? Wasz opór jest bezskuteczny. Oficerowie pędzą was ku bezsensownej rzezi. Oni nienawidzą was i wasze rodziny. To oni rozstrzelali waszych delegatów, których wysłaliście z propozycją kapitulacji. Nie wierzcie swoim oficerom. Oficery i gienierały to wasi wrogowie. Oni pragną waszej śmierci. Żołnierze! Zabijajcie waszych oficerów. Nie podporządkowujcie się rozkazom waszych oficerów. Przegońcie ich z waszej ziemi. Śmiało przechodźcie do nas, waszych braci, do Armii Czerwonej. Tu znajdziecie przychylność i troskę o was. Pamiętajcie, że jedynie Armia Czerwona oswobodzi polski naród od nieszczęśliwej wojny a wy otrzymacie możliwość rozpoczęcia życia w pokoju. Wierzcie nam! Armia Czerwona Związku Radzieckiego – to wasz jedyny przyjaciel".
                                Dowodzący Frontem Ukraińskim
                                S. Timoszenko”.

W pierwszą rocznicę napadu na Polskę moskiewska prasa wymieniła polskie straty. Na froncie Ukraińskim wzięto do niewoli 10 generałów, 52 pułkowników, 72 podpułkowników, 5.131 oficerów, 4.069 podoficerów i 191.223 szeregowców.

W bitwie grodnieńskiej do niewoli dostało się 38 oficerów, 28 podoficerów i 1,477 szeregowych. Zabitych zostało 350 oficerów. W rejonie Dubna do niewoli dostało się 500 oficerów i 5.500 szeregowych.

W trakcie likwidacji grupy generała W. Andersa jeńcami było 2 generałów, 3 pułkowników, powyżej 50 podoficerów i 1.000 szeregowych.

W rejonie Włodzimierza Wołyńskiego do niewoli dostało się 1.500 oficerów i 12.000 szeregowych a druga formacja wojskowa wzięła do niewoli 15.000 żołnierzy i oficerów.

W rejonie Lublina jeńcami stało się 3.000 oficerów i szeregowych. Według oceny źródeł moskiewskich liczba jeńców wojennych zamknęła się w liczbie 250 tysięcy.

Według oceny generała Andersa w okresie 1939-1941 w sowieckie ręce dostało się powyżej miliona Polaków służących w wojsku, włącznie z internowanymi na Litwie.

Echo tragedii Katyńskiej w 60 rocznicę rozlega się po całym świecie. Zanadto już nie układały się w ramki formalnej logiki rozmiary tego, co się stało. Katyń, ze zwykłego miejsca geograficznego pod Smoleńskiem, przekształcił się w symbol. I jak przystało symbolowi, przysłonił on sobą tragedię pozostałych obozów polskich żołnierzy. Ale przecież, oprócz Katynia, była tragedia obozu z Ostaszkowa po Rżewem i ze Starobielska na Ukrainie.

Po 17 września 12 milionów polskich obywateli, w tej liczbie około 4 milionów Polaków, znalazło się w ZSRR. Z polecenia Prezydium Rady Najwyższej ZSRR od 29.11.1929 roku im wszystkim zostało nadane sowieckie obywatelstwo. Deportowano z tych terenów około 600 tysięcy ludzi a w czasie stalinizmu w głąb ZSRR przymusowo wywieziono 1,5-1,8 miliona ludzi.

<< Starobielsk